Tom Clancy's Ghost Recon: Wildland - Powrót "Duchów" w WIELKIM stylu ;)

Od czasu pierwszego Ghost Recona, który powstał i w którego miałem przyjemność zagrać dużo czasu upłyneło, tak samo dużo się zmieniło. Duchy powracają i to w wielkim stylu, powróciły do Boliwii, gdzie rządzi kartel narkotykowy - Santa Blanca.



Jeżeli jeszcze pamiętacie 2001 rok, w którym "Duchy" po raz pierwszy wkroczyły do akcji, to wiedzcie, że w ciągu 16 lat się wiele zmieniło, ale Tom Clancy’s Ghost Recon Wildlands wprowadza do gry istotne zmiany dla tej marki, najważniejszą jest otwarty świat.  Zacznijmy od fabuły, gra przenosi nas do wcześniej wspomnianej przez mnie Boliwii, gdzie panuje bezprawie i przemoc, wszystko dzięki Santa Blanca. Ty jako elitarna jednostka wraz z trójką kolegów otrzymujecie zadanie całkowitego zniszczenia organizacji odpowiedzialnej za obecną sytuację na terenach Boliwii. UBI po raz pierwszy mnie bardzo pozytywnie zaskoczyło od czasu FarCry 3, którego uważam za najlepszą część serii... wróć! Zaskoczyło mnie począwszy od skali otwartego świata, na nacisku kooperacji kończąc. Dodać muszę, że mamy do dyspozycji szereg arsenału, pojazdów, gadżetów które pomogą nam eksplorować grę. Koniec streszczeń, działamy jak duchy, więc cicho i precyzyjnie.


Na początku naszej podróży zaczynamy od tworzenia Sima.. tzn. tworzenia swojej postaci oraz poznania fabuły. Świat, który otrzymaliśmy jest gigantyczny i podzielony na prowincje, a w każdej z nich przewodzi jeden "Boss" do unieszkodliwienia. Otwarty ogromny świat niesie ze sobą możliwości wyboru kolejności wykonywania zadań, sposobu jej zakończenia. Nie ważne od którego zadania zaczniemy i tak nasza fabuła nieustannie prze do przodu. Zadania są schematyczne: przybycie na miejsce X, obserwacja terenu / wjazd na teren i rozpętanie rzezi / wezwanie wsparcia i spokojna sielanka na terenie wroga, unicestwienie wroga, odebranie cennych danych lub zniszczenie obiektu, ale to wcale nie przeszkadza. Dlaczego? Bo w każdej sytuacji możemy to wykonać w swoim stylu, z każdej możliwej strony. Ja w swoim stylu wybrałem opcje "Przyczajka", jak przystało na prawdziwego ducha, nie śpieszyłem się, korzystałem z wszystkich dobrodziejstw gry i zabijałem po cichu. Wtedy gra przynosiła mojej osobie najwięcej przyjemności. Wracając do arsenału, który mamy do dyspozycji jest całkiem spory, każdą broń możemy personalizować według swojego "widzi miSie";) kolor każdego elementu, dodanie tłumika, granatnika. Przemieszczamy się drogą wodną, powietrzną lub lądową, vanem, helikopterem, crossem itd. Swobodę działania i podróżowania jest ogromna, możemy wykonać jedną misję na różnoraki sposób. Zwłaszcza gdy gramy z kolegami / nowo poznanymi ludźmi w sieci, gra potrafi być jeszcze bardziej emocjonująca! Notorycznie będę wracać do wątku o wielkości świata jak i o swobodzie, która na każdym kroku daje o sobie znać! A jeżeli chodzi o grafikę, o naszą Boliwię, o te góry wysokie i lasy zielone, pola rozmaite?



Twórcy przeszli samych siebie, jest czym nacieszyć oko, nie raz możemy wcelować się w... piękno terenów. Momentami to nie fabuła, a chęć zwiedzenia całego otoczenia ciągnęła mnie dalej. Wielki plus za to, że o PC'tach się nie zapomniało, pozwoliło na osiągniecie piękna w dziedzinie gier, nie zasłaniając się konsolami i ich "możliwościami". Mimo tych dobrych stron, gra posiada małe ficze, które przeszkadzają, które psują nieco grę. Zacznijmy od naszych kompanów, jeżeli gramy solo to za naszą trójkę i ich zachowanie jest odpowiedzialny komputer i my - przez rozkazy. Właśnie o tym komputerze mowa, nie do końca pracuje on tak jak powinien,  czasami w ogóle nie pomaga, a nie kiedy gdy jesteśmy ranni i potrzebujemy pomocy, pojawiają się jakby z nieba i zabijają wszystkich w ciągu 2 - 5 sekund. Przy synchronizacji strzału - możliwość namierzenia do 3 celów i zabicie ich w tym samym czasie przez towarzyszy, kolejny błąd pozwalający im zabijać przez ścianę, ale.. nie mówmy o błędach. Przy otwartym wielkim świecie, przy czymś co nowe mogą pojawić się błędy i ficze, jesteśmy w stanie o nich zapomnieć lub je zaakceptować. AAAaaa! Nie sugerujcie się moimi screenami, ponieważ ... no ten tego.. mój komputer pierwszy raz mi pokazał, że ma już dosyć i chciałby odejść już w wielkim stylu, bym nie pamiętał o tym jak trudził się przy tym tytule. ;)


Jeżeli myśleliśmy o przejściu gry w jeden dzień czy jeden tydzień no to niestety musicie mi wybaczyć, do tego tytułu będziemy musieli usiąść nie raz.
Do następnego ;)
Siema, cześć! 

Komentarze