Recenzja Call of Duty: Modern Warfare Remastere


20 listopada 2016 20:12
Murowana Goślina, biurko szefa
Sierż. 'Knypol17' Kacper Włochal
22. Pułk SASoPisarzy
KP: Kiedy ostatnio grałeś w dobrego CoD'a ze mną w tle?
K17: To było dawno sir, rok 2007 listopad...
Nowy stary Call of Duty: Modern Warfare doczekał się odświeżonej wersji, mimo tego, że obiecałem sobie " Nie kupię nigdy więcej nowego CoD'a " nie mogłem przejść obojętnie obok tej części serii. To było jak powrót do przeszłości, do czasu mojej "młodości", czasu Osamy bin Ladena, czasu "misji" w Iraku. Cieszyłem się z jednej strony jak głupi odchodząc od kasy, ale z drugiej pozostał nie miły posmak chytrości twórców. Mimo tego, że kupiłem grę, otworzyłem pudełko, wykorzystałem kod i otrzymałem dwie gry - tak, dobrze czytacie, jeżeli chcesz grać w remastera musisz kupić najpierw najnowszą część z serii CoD! WIELKI MINUS, ale o tym później. Nie boję się napisać, że to jest najlepsza część serii, jedyna i niepowtarzalna, a te odświeżenie jedno z najlepiej wykonanych jeżeli chodzi o grafikę! Dlaczego? Sami zobaczcie te screeny: 
Została podrasowana i to ostro - rozdzielczość, modele twarzy, broni, nowe oświetlenie i cienie! Niestety na ultra - ultra grać nie mogę ze względu na ograniczenia sprzętowe, ale różnica już jest zauważalna na niskich ustawieniach, a co dopiero na średnio-wysokich jak u mnie. Nie ma co jednak liczyć na coś więcej, mówię tutaj o animacjach, nawet cios nożem został ten sam, o poprawkach, bo nadal możemy doświadczyć psychicznych zachowań kapitana Price'a albo Gaza, ale do tego jesteśmy przyzwyczajeni, że całą roboty wykonujemy my ;) Drobne poprawki by się przydały, ale po co? Gra idealna co? A w mojej recenzji co chwile występuje jakieś "ale". Wróćmy do pierwszego uruchomienia gry i mojej cieszącej się jak dzieciaka miny. Kampania dla jednego gracza, która wygląda jak nie jeden film wojenny weźmy np. "Helikopter w ogniu" myślę, że to dobre porównanie. Dobre określenie będzie jeżeli powiem, że to jest gra film, seżyseria, scenografia, tekst, akcja, wpadanie w tarapaty i nawałnica kul. Szkoda tylko, że mineło tyle czasu od premiery tej gry, a twórcy nie potrafią powtórzyć tego co zrobili albo przewyższyć swojego dawnego dzieła. Przejdźmy może do gry multi, tutaj też za wiele się nie pozmieniało. Nadal mamy dynamiczne, szybkie walki w wąskich korytarzach i przejściach na małych mapach gdzie non stop coś się dzieje. Na szczęście multi bez turbo kosmos hiper mega na petardzie laserów, dopalaczy, skoków po 600m w góre czy sprintów po ścianie niczym Neo z Matrixa.
Za to mamy oznaczenia - emblematy, medale, naszywki. Na początku nie mogłem się przyzwyczaić do tego trybu gry w Multi, grało się świetnie to było coś innego. Coś odmiennego, bo do tej pory młucę w inną strzelaninę.  Tak chodziło mi o BF1. Muszę o tym wspomnieć, bo to nie da mi spokoju. Dla mnie nie ma co porównywać tych dwóch tytułów do siebie. Oczywiście łączy je to, że napieprzasz do przeciwnika, ale to nie jest ta sama para kaloszy! CoD to CoD, a BF to BF i BASTA! Koniec końców wspaniale jest wrócić do takich gier, sentymenty zostają sentymentami, ale kto by nie wrócił skoro jest to dobre i warte poświęcenia swojego wolnego czasu? 
Trzymajcie się mocno, bo za tydzień CoD: Infinite Warfare... i tutaj zacznie się mordęga!
Pozdrawiam,
Siema, cześć! ;
Misja "Recenzja CoD:MW Remastered"
20 listopada 2016 20:12
Murowana Goślina, biurko szefa
Sierż. 'Knypol17' Kacper Włochal
22. Pułk SASoBlogerów



KP: Kiedy ostatnio grałeś w dobrego CoD'a ze mną w tle?
K17: To było dawno sir, rok 2007 listopad...


Nowy stary Call of Duty: Modern Warfare doczekał się odświeżonej wersji, mimo tego, że obiecałem sobie " Nie kupię nigdy więcej nowego CoD'a " nie mogłem przejść obojętnie obok tej części serii. To było jak powrót do przeszłości, do czasu mojej "młodości", czasu Osamy bin Ladena, czasu "misji" w Iraku, klimatu wojennego i terroryzmu. Cieszyłem się z jednej strony jak głupi odchodząc od kasy, ale z drugiej pozostał nie miły posmak chytrości twórców. Mimo tego, że kupiłem grę, otworzyłem pudełko, wykorzystałem kod i otrzymałem dwie gry - tak, dobrze czytacie, jeżeli chcesz grać w remastera musisz kupić najpierw najnowszą część z serii CoD! WIELKI MINUS, ale o tym później. Nie boję się napisać, że to jest najlepsza część serii, jedyna i niepowtarzalna, a te odświeżenie jedno z najlepiej wykonanych jeżeli chodzi o grafikę! Dlaczego? Sami zobaczcie te screeny: 





Została podrasowana i to ostro - rozdzielczość, modele twarzy, broni, nowe oświetlenie i cienie! Niestety na ultra - ultra grać nie mogę ze względu na ograniczenia sprzętowe, ale różnica już jest zauważalna na niskich ustawieniach, a co dopiero na średnio-wysokich jak u mnie. Nie ma co jednak liczyć na coś więcej, mówię tutaj o animacjach, nawet cios nożem został ten sam, o poprawkach, bo nadal możemy doświadczyć psychicznych zachowań kapitana Price'a albo Gaza, ale do tego jesteśmy przyzwyczajeni, że całą roboty wykonujemy my ;) Drobne poprawki by się przydały, ale po co? Kolejne lenistwo studia! Gra prawie idealna co? A w mojej recenzji co chwile występuje jakieś "ale". Wróćmy do pierwszego uruchomienia gry i mojej cieszącej się jak dzieciaka miny. Kampania dla jednego gracza, która wygląda jak nie jeden film wojenny weźmy np. "Helikopter w ogniu" myślę, że to dobre porównanie. Dobre określenie będzie jeżeli powiem, że to jest gra film, reżyseria, scenografia, tekst, akcja, wpadanie w tarapaty i nawałnica kul. Szkoda tylko, że minęło tyle czasu od premiery tej gry, a twórcy nie potrafią powtórzyć tego co zrobili albo przewyższyć swojego dawnego dzieła. Przejdźmy może do gry multi, tutaj też za wiele się nie pozmieniało. Nadal mamy dynamiczne, szybkie walki w wąskich korytarzach i przejściach na małych mapach gdzie non stop coś się dzieje. Na szczęście multi bez turbo kosmos hiper mega na petardzie laserów, dopalaczy, skoków po 600 m w górę czy sprintów po ścianie niczym Neo z Matrixa.

Za to mamy oznaczenia - emblematy, medale, naszywki. Na początku nie mogłem się przyzwyczaić do tego trybu gry w Multi, grało się świetnie to było coś innego. Coś odmiennego, bo do tej pory młócę w inną strzelaninę.  Tak chodziło mi o BF1. Muszę o tym wspomnieć, bo to nie da mi spokoju. Dla mnie nie ma co porównywać tych dwóch tytułów do siebie. Oczywiście łączy je to, że napieprzasz do przeciwnika, ale to nie jest ta sama para kaloszy! CoD to CoD, a BF to BF i BASTA! Koniec końców wspaniale jest wrócić do takich gier, sentymenty zostają sentymentami, ale kto by nie wrócił skoro jest to dobre i warte poświęcenia swojego wolnego czasu? Ostry minus za to, że musimy kupić w zestawie z Infinity Warfare - 200 zł 
Trzymajcie się mocno, bo za tydzień CoD: Infinite Warfare... i tutaj zacznie się mordęga!
Pozdrawiam!
Siema, cześć! ;)

Komentarze